Spekulacje są takie, że jeśli - jak publicyści piszą - Donald "został sam" a słupki spadają, trzeba sięgnąć po żelaznego przyjaciela, nawet jeśli wcześniej zdegradowało się go, pozrywało pagony i upchnęło w sejmowej piwnicy. Teraz Grzegorz Schetyna znów został dopuszczony do pańskiego boiska, obdarzony łaską wystawiania Pedetowi piłki na strzał i strzelania raz na czas misia z premierem w blasku jupiterów. Trzeba jednak będzie takiego wygrzebanego Grzesia obdarzyć jakimś stanowiskiem. Ale jakim? Zostanie ministrem? A jeśli tak, to czego? A może zostanie nowym Grasiem? PDT jeden wie...