- Konsulowie muszą reagować na wiele próśb dotyczących spraw leżących poza zakresem ich obowiązków - mówił, prezentując. - Na telefon alarmowy Ambasady w Sztokholmie o północy zadzwonił obywatel polski z prośbą o interwencję, bo nie wpuszczono go na dyskotekę. - Do Ambasady w Podgoricy, również na numer alarmowy w nocy, telefonował nasz obywatel z prośbą o zarekomendowanie mu "jakiejś sprawdzonej agencji towarzyskiej w Budvie" - skarżył się Sikorski. - Do Ambasady w Ankarze dobijał się Polak z informacją, że od kilku godzin stoi w korku, oraz z kategorycznym żądaniem, by konsul coś z tym zrobił - biadolił minister. Nagminne są telefony w sprawach brudnych pokojów hotelowych, zbyt małych posiłków, prośby o załatwianie mieszkania. Interwencje tego typu odciągają konsulów od ich koniecznych zadań. Zadaniem konsula jest służenie obywatelowi, ale nie w takim charakterze jak w tych przykładach. Dlatego proszę Państwa o upowszechnianie wiedzy, czego polscy obywatele mogą od konsulów oczekiwać, a czego nie - narzekał. Straszne, panie ministrze. Straszne. Tylko szkoda, że jakoś nie płaczą publicznie dyżurujący przy telefonach pracownicy policji, pogotowia, straży pożarnej i tak dalej. Coś nam się wydaje, że mieliby o wiele więcej do opowiadania.