O decyzji tej i jej motywacjach poinfomowali byli "ruchici" (nie ma wśród nich posłów Ruchu Palikota) na konferencji zorganizowanej razem z SLD. "Dziś wiemy, że partia Ruch Palikota nie powstała w Sali Kongresowej. Dzisiaj wiemy, że została ona zainicjowana w gabinecie premiera Donalda Tuska" - cytuje Mariusza Gregorczyka, jednego z byłych działaczy Ruchu, "TVP INFO" na swojej stronie internetowej. "Wielokrotnie mówiliśmy o tym, że Janusz Palikot i jego ruch nie jest partią lewicową, a ostatnie dni i tygodnie pokazują, że bliżej mu do PO - partii liberalnej niż lewicowej. Dzisiaj z nami są założyciele Ruchu Palikota, którzy chcą przystąpić do SLD, ale też chcą powiedzieć o kulisach powstawania samego Ruchu Palikota" - mówił Dariusz Joński, rzecznik SLD. "Wszystkie akcje, które Janusz Palikot wykonywał i wykonuje do tej pory, mają przykryć problemy, które Donald Tusk ma z rządzeniem" - twierdzi Grzegorczyk. Pytanie tylko, czy to wszystko prawda, czy po prostu byli członkowie Ruchu chcą wokół swojego wyjścia i wejścia zrobić możliwie najwięcej szumu. I przy okazji podtopić trochę okręt Palikota - co byłoby bardzo na rękę Leszkowi Millerowi, któremu pod bokiem powstaje bardzo silna konkurencja, emablowana w dodatku przez lewicową "starszyznę": Kwaśniewskiego i Cimoszewicza.