Nagranie autorstwa telewizji Bełsat pokazuje sytuację, w której winda zatrzymała się na piętrze, gdzie stali zamaskowani żołnierze. Oni też uzbrojeni po zęby i w liczbie około 20 tys. przebywali tego dnia na Krymie w roli "obserwatorów". - Nie fotografujcie. Kazano nie fotografować, to nie fotografujcie! - z wyjątkową odwagą próbował rozkazywać dziennikarzom Piskorski. - Jesteśmy dziennikarzami i mamy inne zadanie. A mi pana nie żal, jeśli pana przy okazji zabiją, to nie zmartwię się - odparł dziennikarz. Sprawy nie potoczyły się jednak tym torem, Piskorski żyje i nawet wrócił już do Polski. A putinowskie media mogły podawać, że na referendum "byli obserwatorzy z Polski". Śledź Dziki Kraj na Twitterze Czekamy na Wasze polityczne memy