"Przypominam. Inkwizycja w dawnych czasach karała za wiedzę. Bruno Schulz został spalony na stosie. My na razie na stosie może jeszcze nie palimy..." - mówiła polityk lewicy. Po tych słowach można spłonąć, ale ze wstydu. Dlaczego? W czasach, kiedy żył słynny pisarz Bruno Schulz, inkwizycja - delikatnie mówiąc - była pieśnią przeszłości. Przypomnijmy, że Bruno Schulz tworzył na początku wieku XX, będąc jednym z najpopularniejszych twórców dwudziestolecia międzywojennego. Był prozaikiem, grafikiem, malarzem i krytykiem literackim. Jako Żyd trafił do getta warszawskiego, gdzie został zamordowany przez gestapo. Inkwizycja... No cóż, rozkwitała w średniowieczu. Ostatnie trybunały inkwizycyjne zniesiono na przełomie XVIII i XIX wieku. "Wstyd i obciach. Najprawdopodobniej chodziło jej o Giordano Bruno i spalenie w Rzymie na Campo de Fiori. Coś tam dzwoniło, tylko nie wiadomo gdzie" - komentowano w internecie.