Sąd Okręgowy w Gdańsku w ramach zabezpieczenia powództwa zakazał tygodnikowi pisania "w jakiejkolwiek formie" informacji dotyczących tej sfery życia posła na okres sześciu miesięcy. Informacja na ten temat, którą wczoraj podał "Presserwis", obiegła polskie media i portale społecznościowe. "Jacek Kurski był kiedyś pozamałżeńsko i blisko związany z PiS-em. Stop, zaczynam podpadać pod paragrafy!" - napisał na swoim koncie twitterowym dziennikarz Michał Majewski. W reakcji na te publikacje, pełnomocnik posła Jacka Kurskiego rozesłał list, w którym uzasadnia, że choć zakaz dotyczył konkretnego wydawcy "to postąpienie przez inne osoby wbrew jego treści, pomimo świadomości istnienia zakazu - będzie bezprawne i będzie rodziło odpowiedzialność prawną także tych innych podmiotów". Według niego, zakaz publikacji "w jakiejkolwiek formie" obejmuje także informowanie pośrednie, w tym "poinformowanie czytelników o treści zakazu sądowego, w sposób, który będzie prowadzić do ujawnienia przekazu". Pozostaje wiec wyrazić nadzieję, że udało nam się nie ujawnić treści przekazu i życzyć obydwu stronom uczciwego procesu.