Przypomnijmy, że 26-letni aptekarczyk Bartłomiej Misiewicz to najbardziej zaufany współpracownik Antoniego Macierewicza, odznaczony przez niego Złotym Medalem za Zasługi Dla Obronności Kraju. Mimo to Misiewicz jest obecnie zawieszony jako rzecznik MON, do czasu wyjaśnienia informacji "Newsweeka" - według tygodnika Misiewicz miał kupczyć lokalnych polityków PO stanowiskami w spółce Skarbu Państwa w zamian za przejście do PiS. Misiewicz zaprzecza, ale postanowił honorowo poprosić Macierewicza o zawieszenie, co niechybnie nastąpiło. Środowy "Super Express" przypomina, jak zaczęła się bliska współpraca Misiewicza z Macierewiczem. "Miałem niespełna 17 lat, gdy przyszedłem do biura Antoniego Macierewicza i zapytałem, czy mogę z nim pracować. Odparł żartem, że najpierw musi zapytać moich rodziców" - wspominał Misiewicz w "Dzienniku". Od tamtej pory Macierewicz trwa w zachwycie nad swoim współpracownikiem. "Bartłomiej Misiewicz przez sześć lat był sekretarzem komisji smoleńskiej i to dzięki niemu zebraliśmy dowody pokazujące rosyjską odpowiedzialność za śmierć polskiej elity narodowej" - oznajmił niedawno szef MON, przypisując Misiewiczowi również "uratowanie kontrwywiadu", "powstrzymanie przestępców", "uratowanie tajnych dokumentów" i "zablokowanie operacji wymierzonej w polską armię". "Chciałbym, by każdy oficer w Wojsku Polskim mógł poszczycić się takimi osiągnięciami" - podsumował Macierewicz. Jako ciekawostkę "SE" podaje fakt, iż Misiewicz jest członkiem PiS... o dwa lata dłużej niż Macierewicz, który wstąpił do partii dopiero w 2012 roku.