Wiceminister Machałek odniosła się głównie do słów byłej minister edukacji Joanny Kluzik-Rostkowskiej, za której urzędowania faktycznie doszło do znacznych podwyżek nauczycieli. Miały one miejsce na początku kadencji rządu PO-PSL, później nauczyciele poszli w zapomnienie. Minister Machałek starała się udowodnić, że podwyżki dla nauczycieli co prawda były, ale niewystarczające. Z tego względu, że mieliśmy do czynienia, zdaniem minister, z wielką inflacją. - Sytuacja gospodarcza była taka, że mieliśmy rok do roku prawie 20 procent inflacji. Dodając tę inflację rok do roku, skala podwyżek za czasów poprzedniego rządu była niewielka - mówiła minister. Obecni na konferencji prasowej dziennikarze zareagowali natychmiast, bo przecież jeszcze nigdy inflacja nie wyniosła 20 procent. Pani minister sprecyzowała: - Dodając inflację rok do roku, dodając jedną do drugiej, tyle wyniosła razem inflacja. Chcę pokazać jaka była wtedy sytuacja gospodarcza i jak wyglądały podwyżki - podkreśliła. Problem w tym, że inflacji dodawać nie można. Najwyższą inflację mieliśmy w 2011 roku i wyniosła ona 4,3 proc. W 2015 i 2016 roku mieliśmy z kolei do czynienia z deflacją. Minister dodała, że dane przygotował dla niej Departament Samorządu Terytorialnego. Okres, o którym mówiła, obejmuje lata 2007-2016. Łukasz Szpyrka