Korzyści nie ma żadnych, bo autostrada to nie koń, którego pańskie oko tuczy. A jak "Fakt" wykalkulował, ile też to tuskowe latanie kosztowało? "Przelot helikoptera z Warszawy do "oznania i z powrotem to koszt ok. 13 tys. zł. Następnie wizyta we Wrocławiu, to koszt przejazdu pociągiem i noclegu w pięciogwiazdkowym hotelu - łącznie kilkaset zł. Z Wrocławia do Warszawy premier Donald Tusk poleciał embraerem, który musiał wcześniej po niego przylecieć. Lot w obie strony to ok. 22 tys. zł. Na koniec szef rządu na pokładzie tego samego samolotu udał się do Gdańska, co wygenerowało kolejne 22 tys. zł za przelot. Rachunek za same przeloty i nocleg - ok. 60 tys. zł" - wylicza gazeta.