"Ja nie chcę być zaskakiwany na korytarzu" - oznajmił marszałek Karczewski i myśl swoją rozwinął. "Wie pan, a może ja mam jakiś problem, inny zupełnie, nagle podbiega do mnie, ja już byłem w takich sytuacjach nie raz, nie dwa, podbiegają dziennikarze z kamerami, zadają pytanie na temat, o którym nic nie wiem, nawet nie wiedziałem, że się coś takiego wydarzyło..." - podał przykład. Ponadto dochodzi do skandalicznych sytuacji, gdy dziennikarze nagabują polityka, który się nie wyspał. "No panie redaktorze, no chciałby pan być zaskakiwany w sytuacjach, kiedy pan, no jest w złej formie, no może pan się nie wyspał i nagle pytania, albo dziesięć pytań?" - pytał Konrada Piaseckiego Karczewski. Poza tym, wskazał marszałek Karczewski, dziennikarze przychodzą do Sejmu w japonkach i krótkich spodenkach, przez co marszałek Karczewski musi się wstydzić przed zagranicznymi delegacjami. Marszałek Karczewski przypomniał, że do tanga trzeba dwojga. "Panie redaktorze, no żebyśmy rozmawiali, no to musi i pan chcieć, i ja chcieć, i to tak jest" - podkreślił marszałek Karczewski. Myli się jednak ten, kto sądzi, iż marszałek Karczewski jest krytyczny wobec dziennikarzy i bezkrytyczny wobec siebie. "Czasami jakieś odpowiedzi [na pytania dziennikarzy] sprawiają mi kłopot. To przyznaję" - usłyszał Piasecki. Poza tym "to nie są ograniczenia, tylko to są uporządkowania" - marszałek Karczewski sprostował błędne informacje dziennikarza.