Tygodnik "Sieci" przytacza garść anegdot o aresztowanym byłym szefie gabinetu politycznego MON - Bartłomieju M. Jedna z nich zaczyna się od zamiłowania M. do słodyczy. "Czekoladki pochłaniał kilogramami. Pewnego dnia rozbolał go ząb. Wściekał się i wykrzykiwał, że jeśli będzie go dłużej boleć, to kogoś wyp... z roboty. Do szpitala wojskowego jechało z nim trzech pułkowników" - wspominają rozmówcy "Sieci". Według nich Misiewicz był "zdemoralizowanym typem" i pracował "w komunistycznym stylu". Nawet generałowie czekali po kilka godzin na audiencję u protegowanego <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-antoni-macierewicz,gsbi,993" title="Antoniego Macierewicza" target="_blank">Antoniego Macierewicza</a>. "A gdy już się dostali do środka, to zdarzało się, że musieli jeszcze poczekać, aż pan rzecznik zje" - czytamy. Więcej w tygodniku "Sieci"