"Papież Franciszek (...) każdemu z nas przypomina, że spotkanie z migrantem, spotkanie z uchodźcą jest dla każdego chrześcijanina okazją do spotkania z Chrystusem. To wcale nie są tylko wielkie słowa (...); one wynikają z istoty Ewangelii (...) Dlatego papież mówi w swoim orędziu, że naszym zadaniem i także zadaniem Kościoła jest przyjmować uchodźców" - powiedział kardynał podczas mszy w kościele Świętej Teresy od Dzieciątka Jezus z okazji przypadającego 104. Światowego Dnia Migranta i Uchodźcy. Krystyna Pawłowicz nie zgadza się jednak z interpretacją Ewangelii prezentowaną przez kardynała i postanowiła upomnieć duchownego. Jak napisała na Facebooku, robi to w imieniu nie tylko swoim, ale wręcz na "żądanie wyborców". "Proszę nie stosować wobec Polaków uporczywej moralnej przemocy przy użyciu takiej interpretacji zasad naszej wiary, byśmy wbrew jasnemu nakazowi obrony Krzyża, wbrew naszej instynktownej niezgodzie i uzasadnionemu strachowi o nasze życie i bezpieczeństwo - sprowadzali do chrześcijańskiego kraju broniącego się właśnie przed lewacką agresją kulturową - migrantów i uchodźców z Afryki, Azji i Bliskiego Wschodu i "integrowali się" z nimi, skoro pierwszym religijnym celem tych "gości" jest nawracanie innowierców na islam, często przez zastraszanie i terror" - przekonuje we wpisie posłanka. "Chrystus nie nauczał islamu, Chrystus nie był muzułmaninem, ani "uchodźcą" czy "migrantem" w obecnym groźnym i odpychającym znaczeniu i we wrogim dla chrześcijaństwa obecnym kontekście historycznym. Proszę nas, Księże Kardynale, proislamsko nie agitować i nie zawstydzać "nieprzyjmowaniem uchodźców"" - czytamy dalej. Pozostaje się jedynie zastanowić, czy Krystyna Pawłowicz przypadkiem nie minęła się z powołaniem. Z takim zacięciem do głoszenia Ewangelii mogłaby zawojować świat.