"W latach 2002-2010 krajem rządzili socjaliści oraz lewicowi liberałowie" - czytamy w biuletynie. - "Postawiło to Węgry na skraju upadku zarówno ekonomicznego, jak również, a może przede wszystkim, moralnego". Później jednak było już tylko lepiej. W 2006 roku prymas Węgier Peter Erdo wraz z całym duchowieństwem "wezwał cały naród do Krucjaty Różańcowej za Ojczyznę". Chodziło o proroctwo kardynała Mindszenty'ego, zgodnie z którym "należało zebrać 2 miliony Węgrów modlących się na różańcu za swoją ojczyznę". I - czytamy w biuletynie - udało się! "Na efekty regularnej modlitwy nie trzeba było długo czekać. W 2010 roku wybory do parlamentu węgierskiego wygrał Fidesz - prawicowa Partia Victora Orbana [pisownia oryginalna]". Da się? Da się! Więc to takie proste! Co prawda taka boska interwencja przydałaby się w historii w kilku bardziej skrajnych przypadkach, niż rządy "socjalistów oraz lewicowych liberałów" na Węgrzech, ale dobre i to! Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma! "Dziki Kraj" nie jest w stanie sobie tylko przypomnieć: czy pamiętna sejmowa modlitwa o deszcz doprowadziła w końcu do szybkich opadów deszczu, czy nie?