"Pan poseł Palikot w stanie bezrozumnego oszołomienia co chwila wywołuje mnie tutaj i domaga się ode mnie jakiejś riposty, repliki i tak dalej, i tak dalej... Odpowiem słowami wybitnego polskiego poety Tuwima" - zapowiedział Leszek Miller. Jak rzekł, tak zrobił. Wyrecytował bowiem z sejmowej mównicy fragment fraszki "Na pewnego endeka co na mnie szczeka". A brzmiał on tak: "Próżnoś repliki się spodziewał, nie dam ci przytyczka ani klapsa, nie powiem nawet "pies cię ...", bo to mezalians byłby dla psa". Posłowie gruchnęli śmiechem, a my wciąż zastanawiamy się, czy należy się z owego pojedynku słownego śmiać, czy raczej powinniśmy zapłakać nad losem naszego kraju, w którym ci, którzy rwą się do władzy, mają taką... fantazję? oprac. emi