"Lustracja rodzinna na prawicy jest szalenie modna" - zauważa Olejnik w felietonie w "Gazecie Wyborczej". Przypomina, jak to Lech Kaczyński wypominał sędzi Małgorzacie Majkowskiej "z jakich środowisk się wywodzi" (ojciec sędzi pracował w "Trybunie Ludu") i jak Jarosław Kaczyński na podobnej zasadzie "widział związki przyczynowo-skutkowe w "Gazecie Wyborczej" między środowiskiem KPP a dziennikarzami". Przykłady można mnożyć, a my od siebie odeślemy do posła PiS Stanisława Pięty, który na swoim profilu facebookwym zamieszcza zdjęcie wypominające Adamowi Michnikowi "ojca i brata". Olejnik postanowiła zatem odwinąć się i zlustrować Kaczyńskiemu przodków. W najprostszy sposób z możliwych - zaglądając do "Wikipedii". "Okazuje się, że dziad Rajmunda, czyli ojca Jarosława Kaczyńskiego, był oficerem carskim zasłużonym w wojnie turecko-rosyjskiej. Matka dziada pochodziła z okolic Odessy, a ojeciec pana prezesa w latach 60,. po studiachna Poltechnice, odbywał szkolenia w Anglii i Holandii, a nawet projektował instalację sanitarną w budynku ambasady amerykańskiej. Taka Jarosława Kaczyńskiego był na kontrakcie w Libii. W tamtych czasach! I należał do PZPR". Podejrzane? Gdzie tam. Ale są tacy, którzy - gdyby dotyczyło to kogo innego, niż przodków Jarosława Kaczyńskiego - uznaliby, że podejrzane, i to jak najbardziej. "Być może prawica powinna się jednak zgodzić na metodę in vitro" - zastnawaiwa się Monika Olejnik - "w ten sposób można byłoby wyselekcjonować osobniki bez złych genów".