"Przyszedł rozmienić pieniądze. Nie pamiętam, czy tego 14 października 1968 roku, gdy zaszedł do kiosku z kwiatami, w którym pracowałam, nosił wąsy, czy też nie. Wąsów chyba nie miał" - wspomina pani Danuta w rozmowie z magazynem "Focus"."Następnego dnia pojawił się ponownie, jakby z wdzięczności przynosząc gumę do żucia. Wtedy w ogóle mnie nie zainteresował. Ba, rozbawiła mnie ta guma do żucia. Ale poczułam, że zawiesił na mnie oko" - dodaje. Z rozmowy z magazynem "Focus" wynika także, iż gdyby nie determinacja pani Danuty, to kto wie, czy do małżeństwa by doszło... "Prawdopodobnie byśmy się nie pobrali. Chodziliśmy sobie, byliśmy razem, ale on nie mógł się zdecydować na założenie rodziny" - przyznała żona Wałęsy. Cóż, może już wtedy Lech Wałęsa rzekł sobie cicho pod wąsem "Nie chcem, ale musze". Po czym ruszył przed ołtarz...