Poza okładką "Newsweek" publikuje także, w artykule o tytule "Wiatr we włosach", kilka smaczków. Można dowiedzieć się na przykład, iż Jarosław Kaczyński, choć długo agenta Tomka nie kojarzył z nazwiska, to teraz już wie, kim on jest: "jedną wielką porażką", "człowiekiem obcym kulturowo". Tak przynajmniej wynika z wypowiedzi jednego z posłów, do którego dotarł tygodnik. Inny polityk PiS o Kaczmarku wyraża się z trochę większą sympatią. "To miły chłopak, wesoły i z sercem na dłoni, ale wstyd mi za niego (...). Zachowuje się jak małpa. Wstaje z fotela, wrzeszczy: "Hańba!", "Zdrada!". Przecież to obciach". Tyle o Kaczmarku (anonimowo oczywiście) powiedzieli partyjni koledzy. Jest jeszcze jednak relacja jednej z klientek warszawskiego salonu kosmetycznego, do którego chadzał - na manikiur - Kaczmarek. "Wchodził jak kowboj i od progu rzucał do pań kosmetyczek: "No jak tam, dziewczyny". I choć z bogatej charakterystyki agenta Tomka wynika, iż niezły z niego "kozak", to niestety, jak twierdzi poseł PiS, "ludzie go lubią, ale nikt mu tak całkiem nie ufa". Jeśli jesteście ciekawi, dlaczego - sięgnijcie po najnowszy numer "Newsweeka". A my zastanawiamy się wciąż, czy jakby powstał Bond w polskiej wersji, agent Tomek zostałby agentem 007? Ma - według was - na to zadatki i szansę?