Zaczyna Ryszard Czarnecki w tonie nieco melancholijnym: Czasem jedna krótka rozmowa jest ważniejsza niż 100 artykułów i parę książek. Nie zawsze, nie często, ale czasem się tak zdarza. Tak było i tym razem. I dlatego chcę o tym napisać. Jak już wiemy, "krótkim rozmówcą" Ryszarda Czarneckiego był J. M. Rymkiewicz. Inspirujący ów człek zaproponował panu Ryszardowi nowy podział Polaków. O wiele bardziej prosty, niż lewica i prawica. Od którego, wg. Rymkiewicza, należo odejśc. Podział ten miałby rysować się następująco: "obóz niepodległościowy kontra zdrajcy". Cóż, coś w tym jest... - wzdycha pan Czarnecki. Pomysł Rymkiewiczowski podziału Polaków uważa za "w dużym stopniu słuszny". Czarnecki jasno widzi rzeczywistość. Nie ma tu miejsca na półcienie. Zdrajcy, czyli posiadacze innych poglądów, niż Czarnecki, Rymkiewicz i reszta radosnej "prawdziwie polskiej" ferajny, nie są równorzędnymi partnerami w dyskusji z tego prostego powodu, że są po prostu zdrajcami. Jedyne, co mogą zrobić, to nawrócić się na JEDYNĄ PRAWDZIWĄ DROGĘ. Nie chcę nikogo z drugiej strony, tamtej strony, dyskwalifikować. Każdemu trzeba dać szansę naprawy i nawrócenia. Ale jest faktem, że z jednej strony jest Dobro, a z drugiej Zło. Z jednej jest jasna strona mocy, a z drugiej ciemna. Wybór jest prosty. Dokonuje go każdy z nas z osobna. Dokonujemy go każdego dnia. Te właśnie codzienne wybory decydują czy ktoś jest w obozie patriotów, czy w tym drugim, nie nazywając go już wielkodusznie po imieniu... Rozumiecie? Albo myślicie jak panowie talibowie, albo jesteście zdrajcami. To już naprawdę nie jest tylko idiotyczne. To już się naprawdę robi niebezpieczne.