Ryszard Petru postanowił pochylić się nad problemem smogu zatruwającego krakowian. Mieszkańcy już mieli się ucieszyć, że ktoś dostrzega ten niezwykle poważny problem, gdy usłyszeli TO słowo... "Jesteśmy w Krakowie, mieście, w którym dzieci w ciągu dnia zimą nie powinny wychodzić z domów. To jest jakaś aberracja! Doszło do sytuacji, gdzie z powodu zanieczyszczenia niebezpieczne jest wychodzenie na dwór, bo przez to możemy krócej żyć" - oznajmił cytowany przez serwis KRKnews Ryszard Petru, zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego, co zrobił. A popełnił grzech kardynalny, gdyż zamiast o "wychodzeniu na pole" perorował o "wychodzeniu na dwór". Igły z widły? W takim razie spróbujcie przekonać krakusa, że borówki to jagody, a Stare Miasto nazwijcie Starówką. Tylko nie mówcie potem, że nie ostrzegaliśmy...