W specjalnym oświadczeniu Piotrowski "nie wyklucza", że te intrygi związane są z tym, iż próbuje się "zdyskredytować jego osobę w związku z trwającymi w PiS poszukiwaniami właściwego kandydata na prezydenta". Tyle Piotrowski. Prawicowe media piszą z kolei, że to już drugi raz, gdy Piotrowski wystąpił, a jego koledzy z PiS nic nie wiedzą ani o intrygach, ani o tym, że ktokolwiek w tym kraju rozważał Piotrowskiego jako kandydata w wyborach na prezydenta. Może poza ojcem Rydzykiem, bo - jak zauważa "Rzeczpospolita" - Piotrowski to człowiek ojca Rydzyka. Koledzy z delegacji PiS do europarlamentu stwierdzają w swoim kontroświadczeniu, że Piotrowski wystąpił z delegacji dla pieniędzy. Oszczędza dzięki temu na składkach. "Wyrażamy duże rozczarowanie postawą Mirosława Piotrowskiego, który zdecydował się tak jawnie i bezwzględnie postawić swoje osobiste interesy nad dobrem wspólnym, jakim jest solidarne działanie delegacji Prawa i Sprawiedliwości na rzecz polskich interesów w PE" - piszą europosłowie PiS (m . in. Anna Fotyga i Ryszard Legutko) cytowani przez niezalezna.pl. I tu obserwator może się już zgubić: jak on wystąpił - to dla pieniędzy, jak wy go chcecie u siebie - to dla "dobra wspólnego"? Red. nieodp. ML