W środę minister edukacji była gościem Moniki Olejnik w programie "Kropka nad i". - Jaka jest definicja czasownika "polec"? - zapytała dziennikarka.- Polec, ulec, poległ.. poległ to zginął - odparła minister.- Nie. Poległ gdzie? - dopytywała Olejnik.- Nie. Poległ to zginął. Po prostu zginął. To jest wyraz bardzo wieloznaczny, ma wiele synonimów - trwała przy swoim minister.- Według słownika Doroszewskiego: poległ w czasie bitwy, poległ w czasie wojny - zacytowała Olejnik. Definicja słownikowa nie przekonała jednak minister edukacji. - Z mojej wiedzy wynika, że poległ to właśnie zginął, a nie poległ na polu bitwy - upierała się Zalewska. - Słownik języka polskiego jest przebogaty, a każdy wyraz ma wiele znaczeń - broniła swego szefowa MEN. Odpytywanie ze znajomości języka polskiego było wstępem do rozmowy o decyzji ministra obrony, zgodnie z którą, w czasie państwowych uroczystości odczytywany ma być apel smoleński. Przeciw temu protestują powstańcy.Skoro pani minister reformuje podręczniki, to kto wie, czy nie pokusi się o nowe słowniki... W końcu rządzi w MEN-ie niecały rok, końca kadencji jeszcze nie widać, a coś trzeba będzie robić... Śledź Dziki Kraj na Twitterze Czekamy na Wasze polityczne memy