Z artykułu pt. "Na sam szczyt. Antoni Macierewicz zmierza po fotel prezesa PiS?" dowiedzieć się można o przebąkiwaniach w stylu "political fiction", z których wynika, że gdyby to dziś PiS wystawić musiał kandydata na prezydenta, kto wie, czy nie byłby to groźny pan Antoni. Co więcej, "NaTemat" zastanawia się również nad tym, co by to było, gdyby to dziś właśnie Jarosław Kaczyński rzucił wszystko w diabły i wybrał się na polityczną emeryturę. I dochodzi do wniosku, że w takim przypadku "ekspresowa kariera partyjna Antoniego Macierewicza mogłaby zakończyć się nawet na samym szczycie". A czy, zapyta poczciwy obserwator sceny politycznej, w takiej "ekspresowej karierze" nie przeszkodziłyby panu Macierewiczowi cudaczne teorie, które lubi sobie posnuć, co gorsza - publicznie? Odwrotnie - wynika z artykułu. Dzięki takim teoriom Macierewicz staje się popularny. Być może. Tyle, że im bardziej skrajną postawę przyjmuje polityk, tym bardziej zyskuje ten jego kontrkandydat, który ubiega się o głosy wyborców centrowych. By Macierewicz mógł poprowadzić jakąkolwiek partię do zwycięstwa, musiałby w pewnym momencie zrobić to, co próbował zrobić Kaczyński (i mu się nie udało) albo Orban (i mu się udało) - zmienić, choć na chwilę, image na bardziej wyważony i spokojny. Czy uważacie, że Antoniemu Macierewiczowi taki myk mógłby wyjść? Hm.