Narrator w spocie promującym reformę emerytalną brzmi tak, jakby w jakimś niedrogim horrorze przekonywał małe dzieci do pójścia z nim w ciemny las. Tekst polega głównie na graniu emocjami: "przecież kochamy naszych rodziców, babcie i dziadków" - prawie ćwierka narrator, by za chwilę uderzyć w grobowy ton: "ale niestety rodzi nam się coraz mniej dzieci". Z kolejnego spotu, noszącego frapujący tytuł "stopniowość", dowiadujemy się, żę obywatele w wieku przedemerytalnym boją się reformy "bez potrzeby". W ogóle nikt nie ma co się bać. "Ci nieco młodsi popracują tylko trochę dłużej". Nie bój się, tylko troszkę zaboli... Po czym znowu po emocjach: "tak naprawdę w tej reformie chodzi o przyszłość naszych dzieci i wnuków".