Młodość miał Terlecki burzliwą. Był jednym z bardziej rozpoznawalnych krakowskich hipisów. W tych to właśnie złotych czasach łączył go związek z Korą Jackowską, z którą - według jej samej - wspólnie palili dżointy. I podobno nie tylko. W swojej autobiografii pt. "Podwójna linia życia" Kora wspominała również o "klejeniu się", czyli wąchaniu kleju. Terlecki swojemu romansowi z Korą nie zaprzecza, ale do kleju przyznawać mu się głupio. W końcu jego partia do specjalnie wyrozumiałych dla ludzkich przyjemnostek tego typu nie należy. Czyżby zapomniał wół?