Wszystko zaczęło się od psa. Niesforny czworonóg Polki, mieszkającej w irlandzkim mieście Carlow, pogryzł jej sąsiadkę. Choć właścicielka zwierzęcia zapewniała, że zrobił to w samoobronie, miejscowy sąd wydał wyrok: psa trzeba uśpić. Zrozpaczona Polka postanowiła szukać pomocy w Ambasadzie RP w Dublinie. Gdy nie otrzymała odpowiedzi na swój list w tej sprawie postanowiła zadzwonić. No i się zaczęło. Konsul był miły i obiecał pomóc. Gdy jednak skończył rozmowę z kobietą i wydawało mu się, że prawidłowo odłożył słuchawkę - poleciały bluzgi. "Nie będę teraz napier... i jej tłumaczył, tylko wyślę jej (maila)", "ona nas ku... olewała, a potem jak tu przylazła...", "przecież to jest ku... jakaś je.... paranoja" - powiedział konsul do osoby, która przebywała z nim w pokoju. Soczysta rozmowa została nagrana i ujrzała światło dzienne. Incydentem zajęło się Ministerstwo Spraw Zagranicznych, które wszczęło postępowanie dyscyplinarne.Czy pies został uśpiony - nie wiadomo. Sprawę nagłośnił portal TVN24. Śledź Dziki Kraj na Twitterze