"Wszyscy wiedzą, że moje alimenty wynoszą 2100 zł netto miesięcznie. To jest 2919 złotych brutto według kalkulatora wynagrodzeń na stronie pracuj.pl. Tylko jeszcze koszty komornicze - 15%. Czyli nie 2100 ale 2415 złotych netto. Czyli 3371 brutto. Ale... jeszcze muszę sam się jakoś utrzymać. Chociażby - żeby coś zjeść przed pracą i jeszcze dojechać do pracy. Mieć gdzie spać, ubrać się, zapłacić za prąd, gaz, ogrzewanie... Zgodnie z prawem na moje potrzeby muszę mieć 40% wynagrodzenia. Czyli nie 2415 netto, ale 4025 netto. A zatem mamy 5681 brutto." - pisze Mateusz Kijowski na swoim blogu (pisownia oryginalna). Potem dodaje jeszcze inne wydatki - na spłatę swojego zadłużenia: "Żeby rozłożyć spłatę na 10 lat, to miesięcznie wyjdzie około 1670 zł netto. Plus 15% kosztów komorniczych czyli 1920 netto. Zatem zwiększamy 4025 o 1920. Mamy 5945 netto czyli 8437 brutto". Dlaczego Mateusz Kijowski tak dokładnie informuje o swoich potrzebach finansowych? W ten sposób tłumaczy, z jakich powodów nie idzie do pracy i odpowiada wszystkim tym, którzy radzą mu, żeby zarobił na budowie albo na zmywaku. Pomóc mu chce Elżbieta Pawłowicz, siostra posłanki Krystyny Pawłowicz, która uruchomiła w internecie zbiórkę o nazwie "Stypendium Wolności - Mateusz, zostań w Polsce!". Na konto wpłacono już ponad 25 tys. zł.