Gdy Sejm przegłosował nieprzesadnie trzymającą się konstytucji ustawę wygaszającą kadencje wszystkich sędziów SN, politycy PiS z radości zaczęli klaskać, wstawać, pokrzykiwać i gratulować wszechpotężnemu superministrowi Zbigniewowi Ziobrze. Jeden tylko Jarosław Gowin ani nie wstał, ani nie klaskał i w swojej posępności przelicytował nawet ministra Piotra Glińskiego, który co prawda nie wstał, ale przynajmniej klaskał. Historia zatoczyła więc koło i Gowin znów dąsa się na rząd, w którym zasiada. Wcześniej jednak chodził ze skargami do telewizji, teraz ogranicza się do strojenia min. Ważne, że kręgosłup moralny jest. (mim)