Podczas sobotniej konwencji PiS Jarosław Gowin zaproponował, by rodzice mogli również głosować w imieniu swoich dzieci. Pomysł nie spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem partii, jednak Gowin z niego nie rezygnuje. I na Twitterze argumentuje: "Niemcy dwukrotnie byli o krok od wprowadzenia głosowania rodzinnego. Jeśli tego nie zrobimy, o decyzjach polityków przesądzać będą emeryci. Z każdym rokiem ta perspektywa coraz bardziej mi się podoba, ale nie wiem, czy dobrze służy demokracji..." - czytamy. Strasząc emerytami, którzy - o nie! - będą decydować o losie kraju, co jest rzekomo szkodliwe dla demokracji, Gowin niejako przeciwstawia ich młodym, pięknym rodzinom wielodzietnym, którym dodatkowe karty wyborcze, parafrazując Beatę Szydło, po prostu się należą. Kto by pomyślał, że akcja "Zabierz babci dowód" odrodzi się akurat w umyśle Jarosława Gowina? Może to wszystko z głodu i ubóstwa ("czasem nie starczało mi do pierwszego")?