Na początku czwartkowych obrad Janusz Korwin-Mikke (Konfederacja) zgłosił wniosek formalny. Na mównicę wszedł w założonej maseczce chirurgicznej, która zakrywała mu wyłącznie nos. - Zauważyłem ze zdumieniem, że zupełnie inteligentni posłowie nie są czasem w stanie zrozumieć, co się do nich mówi. Okazało się, że to nie ich wina - powiedział. Jak wskazał, zawartość dwutlenku węgla w wydychanym powietrzu wynosi 4 proc. - Gdyby tylko 10 proc. tego powietrza wracało do płuc w tzw. maseczce, oznacza to stężenie 4 tys. jednostek na milion. Okazuje się, że przy tysiącu jednostek na milion obserwuje się spadek zdolności intelektualnych - mówił. - W trosce o poziom ustaw i w trosce o poziom dyskusji wnoszę do pani marszałek o zmianę rozporządzenia w sprawie noszenia maseczek na sali obrad - zwrócił się do prowadzącej obrady Elżbiety Witek (PiS). Marszałek Witek nie wytrzymała - Nie ma takiego czegoś w regulaminie Sejmu, natomiast dziękujemy panu bardzo za wykład - odpowiedziała marszałek Witek. Poseł Konfederacji stwierdził, że marszałek "nie jest w stanie tego zrozumieć". - Najwyraźniej ten dwutlenek węgla mnie zabija - dodała Witek. Maseczki są skuteczne Od soboty w całym kraju wprowadzony zostanie obowiązek zakrywania ust i nosa wyłącznie przy użyciu maseczki. Dopuszczone są wszystkie rodzaje maseczek - także materiałowe, ale rekomendowane maseczki chirurgiczne i "wyższe" tzn. posiadające filtry. Najbardziej skuteczne są maseczki chirurgiczne. Minister zdrowia Adam Niedzielski przypomina jednak, że są badania, iż nawet bawełniane maseczki mają skuteczność na poziomie 60 proc. i więcej. - Zwracam uwagę, że w przeciwieństwie do chust, bo o tym się ostatnio dyskutuje, to maseczki materiałowe są najczęściej dwuwarstwowe, bywają podszyte fizeliną - powiedział.