Przed wyjściem ktoś zadzwonił do mnie, że WDost.Jan Filip Libicki, senator poruszający się na wózku inwalidzkim, nazwał mnie faszystą i to "najgorszego gatunku" - tłumaczy JKM na swoim blogu. I proszę sobie wyobrazić: kogo zobaczyłem wychodząc z TVN? - pisze dalej Korwin - Senatora Libickiego, który radośnie do mnie macha i rękę wyciąga!!Na widok takiej obłudy zła krew mnie zalała: ręki nie podałem, rzuciłem brzydkim słowem - i poszedłem nie słuchając p.Libickiego, który mówił: "Ale co ja Panu zrobiłem?". Dodałem tylko: "Traktuję Pana jak pelnosprawnego; inwalidzie bym tak nie powiedział! Byłem ze siebie bardzo dumny, dopóki nie wróciłem do domu, i nie dowiedziałem się, że mój - hmmm: dezinformator? - pomylił sen.Libickiego z WCzc.Markiem Plurą (PO, Katowice)!! W panice rzuciłem się przepraszać sen.Libickiego. Niestety: nie odbierał telefonów, sekretarka nie zapisywała, na SMSy nie odpowiadał. Zajrzałem na Jego blog - i z przerażeniem stwierdziłem, że p.Libicki - nie mając przecież pojęcia, o co mi poszło - wykoncypował (całkiem logicznie) że widocznie żywię jakąś tajemniczą nienawiść do niepełnosprawnych - zwłaszcza tych na wózkach!!! Bo jak inaczej miał wytłumaczyć sobie tę absurdalną napaść? No nic - będę dalej przepraszał, może mi się uda - bije się w piersi Korwin. Po czym zaraz dodaje, już nie do końca logicznie: - Natomiast p.Posła z Katowic (i kilka innych osób, np.p.Monikę Olejnik), które zechciały z tej okazji nazwać mnie "faszystą" - pozwę do sądu. Sprawa przypomina nam anegdotę opowiedzianą kiedyś przez Gustawa Holoubka (źródło: miesięcznik "Charaktery"): "Przytoczę taki obrazek obyczajowy, który moim zdaniem dobrze ilustruje to, co się teraz dzieje w polskiej polityce. W jednym z teatrów na próbie Kalina Jędrusik zapaliła papierosa. Na scenie nie wolno palić papierosów. Zbliżył się strażak i powiedział: "Proszę zgasić papierosa, bo tu nie wolno palić". A Kalina jak Kalina - z wdziękiem odparła: "Odp**rdol się, strażaku". I on strasznie się zamyślił, poszedł za kulisy i tam trwał jakiś czas. Potem nabrał powietrza, wrócił na scenę, ale tam już nie było Kaliny, tylko Basia Rylska. On jednak tego nie zauważył, bo oczy zaszły mu bielmem z wściekłości, i krzyknął do Rylskiej: "Ja też potrafię przeklinać, ty ku*wo stara!" Kompletnie zdumiona Basia pobiegła do Edwarda Dziewońskiego, który był reżyserem spektaklu, i powiedziała mu, że strażak zwariował, bo ją zwyzywał bez żadnego powodu. Dziewoński strasznie się zezłościł, poszedł do strażaka i powiedział: "A pan jest ch*j!" Przy czym strażak na posterunku też już był inny. Więc tak wygląda życie polityczne w naszym kraju.