"Smog? Jako dziecko chodziłem po ulicach Warszawy. Samochodów było 50 razy mniej - a powietrze znacznie gorsze. Dziś ani w Rzymie, ani w Krakowie, ani w Pekinie, ani w Londynie, ani w Warszawie, ani nawet na Śląsku - nie widziałem NIGDY żadnego "smogu". Oczywiście: ludziom można wmówić wszystko; nawet skłonić do zakładania maseczek na twarz" - napisał polityk. Janusz Korwin-Mikke dodał, że problem smogu został wykreowany, a stoi za nim pospolity biznes. "Ale ja podejrzewam, że ktoś chce zbić grube setki milionów na "walce ze smogiem". A głupi lub przekupieni dziennikarze rozbudzają histerię. Pamiętacie Państwo pandemię świńskiej grypy?" - dopytywał. Internauci szybko rozprawili się z teoriami polityka, dlatego ten po chwili namysłu ponownie postanowił podzielić się swoją wiedzą i refleksjami na temat smogu. "Smog to ja widziałem w Londynie 40 lat temu. W Polsce smog prawie nie występuje z zasadniczego powodu: w Polsce w miastach rzadko trafia się mgła. Bo "smog" składa się z dymu ("smoke") oraz mgły ("fog"). Trzeba było zobaczyć smog to byście wiedzieli, co to jest!" - instruował swoich czytelników Janusz Korwin-Mikke. Winą za smogową histerię raz jeszcze obarczył dziennikarzy. "W dzisiejszych czasach dziennikarze wszystko wyolbrzymiają - i nie dawajcie się manipulować i straszyć np. "katastrofalną depresją" (GNP spadł o 0,1%)" - dodał prezes Wolności. I po co tyle krzyku o ten smog?