Archanioł Błaszczak, Usta Prezesowe, w dzisiejszym wystąpieniu, w którym z aptekarską precyzją wyliczał prześladowane przez Tuska grupy społeczne (opozycja, lekarze, aptekarze) ominął starannie kiboli (bo za popieranie kiboli to już trochę PiS w krzyżu boli - stanie murem za stadionowymi zadymiarzami jednak okazało się kiepskim chwytem). Objął natomiast czułą pisowską opieką inną prześladowaną grupę. Archanioł Błaszczak niepomny, jaką opinię miał jeszcze parę lat miał Prezes Kaczyński na temat internautów, co to se i piwko i porno w internetach smyrgną, staje teraz murem za "potencjalnymi piratami". I tak mówi: "Teraz wrogiem staną się internauci, którzy pewnie za chwilę piratami nazwani zostaną. My protestujemy przeciwko takiej formie rządzenia". "Ta umowa [chodzi o ACTA] ogranicza swobody obywatelskie" - mówi. Może i ogranicza. Tomasz Machała jednak wykopał wypowiedź posła PiS Lecha Kołakowskiego, który w sierpniu 2011 roku, kiedy to sprawa ACTA była dyskutowana w Sejmie, nie miał nic przeciwko: "Generalnie pozytywnie odnoszę się do tego przedłożenia. Jest to potrzebne". - mówił. Zauważał tylko, skądinąd słusznie, że kiedy już się handlującym podróbkami podróbki odbierze, to nie powinno się ich palić, tylko rozdać ubogim.