Prezesowi PiS chodziło tym razem o to, że jego partia nie zgadza się na podwyższenie wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn. Jak mówił, chodzi mu nie o to, aby zabraniać ludziom pracy do 67. roku życia, ale o to, by było to dobrowolne.Ale wydaje nam się, że przez przypadek wygadał też główną myśl strategiczną, którą przyjął PiS od czasu, kiedy przeszedł do opozycji.