Solidarna Polska dokooptowała do swojej nazwy imię i nazwisko Zbigniewa Ziobro z tego samego powodu, z którego Ruch Palikota nazywa się Ruchem Palikota. Chodzi o zwiększanie świadomości marki. Oficjalnym powodem zmiany nazwy jest fakt, że gdzieś w polskiej przestrzeni istnieje już jakieś przykurzone ugrupowanie zwane Solidarną Polską. Jacek Kurski narzekał jednak ostatnio, że w sondażach SP dostaje o wiele więcej punktów, gdy uzupełnione jest o imię i nazwisko Ziobry Zbigniewa. A raczej o jego markę. Dokładnie w ten sam sposób wypromowano Ruch Palikota. Gdyby partia pana Janusza nazywała się - dajmy na to - Nowoczesna Polska, czy Żegnaj Ozonie, to na pewno nie otrzymałaby tak dużego poparcia w wyborach jakie otrzymała. Palikot zarobił swoje i teraz przechodzi do drugiego etapu gry: budowy ugrupowania, które nie jest już li tylko partią jednego człowieka, efemeryczną jak państwo Dżyngis Chana, nie połączone niczym więcej od osoby władcy, ale porządnym ugrupowaniem - z programem, strukturami, a - co najważniejsze - wspólnymi ideałami, które łączą członków. Solidarna Polska jest dopiero na początku tej drogi. Palikot jest jej arcywrogiem, co jednak - jak widać - nie przeszkadza SP korzystać z jego biznesowego instynktu. Bo reguły działania w polityce coraz bardziej przypominają te, które panują w dzikim biznesie. A nawet gorzej: poszczególne firmy nie mogą w ramach konkurencji handlowej tak się wzajemnie obrzucać błockiem, jak obrzucają się partie w ramach konkurencji politycznej.