Otóż w 1989 roku obecny prezydent, jeszcze jako dyrektor w Urzędzie Rady Ministrów, jedzie na Śląsk pertraktować ze strajkującymi z Konfederacji Polski Niepodległej, okupującymi Dworzec Główny w Katowicach. Domagają się wycofania wojsk radzieckich z Polski. "Co ty pir....lidsz? Myślisz, że z powodu waszego protestu na dworcu Ruscy wyjdą z Polski?"- odpowiada przedstawicielowi strajkujących Komorowski i straszy interwencją milicji. Komendant wojewódzki MO wzbrania przed akcją, jednak polityk nie rezygnuje. "Proszę pana, ja jestem tu od polityki, a pan od utrzymywania porządku, proszę wykonać" - mówi milicjantowi Komorowski. Czy wszystkim wyborcom spodoba się ówczesna "bezkompromisowa" postawa obecnego prezydenta? - zastanawia się "Fakt".