Prezydentowi nic się nie stało, ale jak pisze "Fakt", do kasacji pójdzie służbowy nissan pathfinder, który mógł kosztować około 250 tys. złotych, trzeba będzie też wyremontować tramwaj (około 6 tys. złotych), a do wymiany są też barierki - zapłacimy za nie 2 tys. złotych. A gdzie we wtorek rano spieszył się prezydent Wrocławia? Na Ostrowie Tumskim miał się spotkać z kardynałem, "uprzedzając środowe spotkanie w Ratuszu". "Prezydent nie chciał fatygować księdza kardynała i postanowił złożyć mu wizytę wcześniej" - tak wynika z maila zamieszczonego przez dziennikarkę Polsatu Agnieszkę Gozdyrę na Twitterze. Do spotkania podobno nie doszło. Może dlatego, że była szósta rano? O "postrachu Wrocławia" czytajcie więcej na stronach "Faktu"