Tak jak "Super Express" i wszystkie media w kraju, nie piszemy o ojcu używając nazwiska, bo poprosił o utajnienie swoich danych osobowych, na co przystał sąd. Ojciec, którego popularny "Superak" nazywa "medialnym magnatem w sutannie", zeznawał w procesie posłanki PiS Sobeckiej, która zapłaciła za niego karę 3,5 tys. złotych za nielegalne prowadzenie zbiórki (zgodnie z kodeksem wykroczeń, kto uiszcza grzywnę za ukaranego, nie będąc dla niego osobą najbliższą, podlega karze aresztu lub grzywny). Dyrektor Radia Maryja wielokrotnie twierdził, że szczegółów sprawy nie pamięta. "Ja nawet nie pamiętam co wczoraj było, mam tyle spraw" - mówił. Wczoraj zaznaczył, że za pracę w Radiu Maryja, Telewizji Trwam oraz Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej nie pobiera żadnego wynagrodzenia, a jako członek zgromadzenia redemptorystów nie dostaje nawet kieszonkowego. Jak mówił, o pieniądze, np. na kupno butów czy fryzjera, musi prosić swojego przełożonego. Czy pyta go o to, czy może wrócić do domu lexusem prowadzonym przez szofera? Dzisiejszy "Super Express" pisze o hojności przełożonego, który "nie dość, że kupuje mu nowe buty, to jeszcze daje do dyspozycji superbrykę". Taki samochód może kosztować od 250 do 300 tys. złotych.