Przypomnijmy, że cała afera wzięła się z wpisu, który Rafał Trzaskowski opublikował 15 sierpnia 2018 r. "U dominikanów na Freta - Jarmark św. Jacka - mały, ale przytulny. Można poszperać w książkach, kupić dżem i porozmawiać z sąsiadami. Świetna alternatywa dla patetycznej atmosfery wielkiej defilady" - napisał obecny kandydat na prezydenta. Wpis odżył za sprawą dziennikarzy mediów publicznych, którzy zarzucili Trzaskowskiemu lekceważący stosunek do polskiego wojska. "Dziś chce poparcie wojska, a w święto Wojska Polskiego, gdy była defilada (ponad tysiąc żołnierzy i 900 rekonstruktorów + 200 najw. wojskowych pojazdów, a na niebie ponad 100 samolotów i śmigłowców), to sobie śmieszkował, że woli kupić dżem z buraka" - napisał na Twitterze Samuel Pereira, choć akurat fragment o buraku zdaje się być beztroską inwencją autora. Czytaj więcej na temat afery dżemowej Do sprawy ustosunkował się szef Europejskiej Partii Ludowej Donald Tusk. "Gdyby Trzaskowski kupił dżem z publicznych środków od znajomego instruktora narciarskiego lub handlarza bronią, trzykrotnie przepłacając, nie byłoby sprawy" - skwitował były premier. Sprawa jest więc, jak to się mówi, rozwojowa.