Dorn skonsultował problem ze swoim " prywatnym konsultantem społecznym, byłym funkcjonariuszem jednostki antyterrorystycznej, który z racji zawodu na broni palnej i obrażeniach, jakie ona powoduje, zna się dobrze". I napisał co następuje: 1. Przyjmijmy wersję prokuratora Przybyła. Włożył lufę pistoletu do ust, chciał strzelić i popełnić w ten sposób samobójstwo, usłyszał szczęk klamki, ręka mu drgnęła i szczęśliwym zbiegiem okoliczności tylko przestrzelił sobie policzek. Wg. opinii mojego konsultanta ciśnienie gazów prochowych ( podmuch prochowy) byłoby tak duże, że zdemolowałoby p. Przybyłowi krtań, trwale, co najmniej w 75%, jeśli nie w 100% uszkodziło słuch, a także uszkodziło uzębienie i kości twarzoczaszki. W takim przypadku zabieg w szpitalu nie mógłby trwać ok. 1 godziny i polegać na opatrzeniu rany. Pan Przybył nie mógłby nie tylko mówić, ale nawet słyszeć rozmówcy. 2. Przyjmijmy, że prokurator Przybył nie chciał popełnić samobójstwa, lecz dokonać spektakularnego samookaleczenia i w tym celu włożył lufę pistoletu do jamy ustanej, rozwarł szczęki, za pomocą lufy pistoletu naciągnął od wewnątrz policzek i oddał strzał. Zdaniem mojego konsultanta społecznego po pierwsze, policzek przebiłaby nie tylko kula, ale też rozerwałyby go gazy prochowe, co spowodowałoby zasadnicze trudności z artykulacją głosową oraz, po drugie, drobinki prochowe, wbiłyby się w tkankę policzka powodując rozległą opuchliznę. Efekt byłby taki, że prokurator Przybył mógłby co najwyżej bełkotać, ale nie mówić. 3. Pozostaje hipoteza trzecia. Prokurator Przybył rozciągnął palcami policzek albo tez go nadął ( a jest to dżentelmen dość puciaty) i z przyłożenia od zewnątrz oddał strzał, który dość płytko przeorał skórę policzka nie naruszając głęboko tkanki mięsnej. W takim przypadku prokurator pułkownik Przybył mógłby nie mieć poważnych trudności z artykulacją podczas udzielania wywiadów, bo opuchlizna byłaby niewielka". Co racja, to racja. "Super Express" cytuje Brunona Hołysta, najczęściej chyba cytowanego w polskich mediach kryminologa Brunona Hołysta. "Wygląda to na demonstrację płk. Przybyła. Chciał zwrócić uwagę na konflikt między prokuraturą wojskową a Prokuraturą Generalną, broniąc w tym konflikcie wojskowych. Niestety, sposób, który wybrał, nie jest najlepszy na załatwienie jakiegokolwiek konfliktu. Gdyby chciał, żeby próba samobójcza była skuteczna, przystawiłby sobie broń do skroni. Gdyby był zdecydowany na samobójstwo, wybrałby inny czas i miejsce. Najwyraźniej nie chciał rozstawać się z życiem, a jedynie zademonstrował, że coś złego dzieje się wokół prokuratury wojskowej".