Po sobotniej konwencji wyborczej prezydent Komorowski wsiadł w jeden z "bronkobusów" i wraz z małżonką i swoimi sztabowcami wyruszył zabiegać o poparcie Polaków. Pierwszy postój prezydencki autokar miał w Piasecznie. Głowę państwa powitał burmistrz miasta i gminy Piaseczno, Zdzisław Lis. Przypadkowo, swoim powitaniem przyćmił dalsze punkty programu. - Jest mi niezmiernie miło powitać pana burmistrza w Piasecznie - zagadnął burmistrz Lis świeżo upieczonego burmistrza Komorowskiego. Tłum zareagował śmiechem, śmiał się też łączący od kilku sekund obowiązki burmistrza i prezydenta Komorowski - dodał nawet otuchy Lisowi, obejmując przejętego gospodarza spotkania. Ten po chwili znów przemówił: - Przepraszam, jestem podekscytowany wizytą pana burmistrza... znaczy prezydenta - wypalił i znów w Piasecznie zrobiło się wesoło. Wreszcie, za trzecim razem, burmistrzowi przywitanie gościa wyszło: - Witam jeszcze raz panie prezydencie bardzo, bardzo serdecznie - powiedział Lis i najpewniej odetchnął z ulgą. Rozbawiony prezydent ucieszył się na nową posadę. - Cieszę się, że zostałem burmistrzem. Będę pierwszym burmistrzem Polski - zapewnił Bronisław Komorowski.