"Pustka boli Bronka. Tylu było pochlebców, sponsorów i nagle cisza. Telefon przestał dzwonić" - mówi "Newsweekowi" znajomy Bronisława Komorowskiego. Otoczenie byłego prezydenta nie ma wątpliwości, że Komorowski nie otrząsnął się jeszcze po porażce w tegorocznych wyborach prezydenckich. Co więcej, pomysł na antypisowską listę wyborczą do Senatu, której patronem miał być Komorowski, został storpedowany przez PO. Z artykułu wynika, że eksprezydent nie przestawił się jeszcze na mniej królewskie funkcjonowanie. "Zachowuje się tak, jakby nadal był głową państwa i miał sztab ludzi do obsługi. Zleca coś i myśli, że po 15 minutach dostanie plik dokumentów, pióro do podpisu i filiżankę z orłem w koronie. A to już nie wróci. Współpracownicy się rozeszli, została przy nim jedna dziewczyna, która nie nadąża, bo Bronek sam nie robi niczego. Z internetu nie korzysta, na komputerze nie pisze, języków nie zna. Jest ciężko" - wzdycha współpracownik Bronisława Komorowskiego.