Wicenaczelny "Wprost" Bartosz Marczuk to kolejny dziennikarz wezwany przez PiS do służby państwu. Wcześniej do obozu obecnej władzy dołączyli Joanna Lichocka, Marek Magierowski, Paweł Rybicki, a po Marczuku Paweł Majewski. Jeśli twoje poglądy stoją w sprzeczności z oczekiwaniami pracodawcy, jest na to prosta rada. Zmień poglądy. Albo chociaż o nich zapomnij. Bartosz Marczuk do niedawna pisał tak: "Tylko głupcy lub cynicy oburzają się na dłuższą pracę. Jest jasne jak słońce, że jeśli żyjemy dłużej, powinniśmy dłużej pracować. Dobrobyt i rozwój bierze się z pracy, a nie ze świadczeń. Ktoś kto tego nie rozumie, jest głupkiem, ktoś kto rozumie, ale wykorzystuje w debacie lęki ludzi, jest cynikiem" - dowodził nowy wiceminister, którego resort będzie teraz wiek emerytalny... obniżał. "Dobrze, że Trybunał Konstytucyjny dał im (chcącym obniżyć wiek emerytalny - przyp. aut.) w tym tygodniu odpór i obronił decyzję o dłuższej pracy" - cieszył się Marczuk, nie wiedząc jeszcze, że Trybunał jest zły, upolityczniony, a wiek emerytalny należy obniżać, nie podwyższać. "Recepty PiS na biedę - więcej państwa, przywilejów i świadczeń - są przerażające" - denerwował się na Twitterze. Ba, zupełnie niedawno napisał: "Projekt PAD o wieku emerytalnym katastrofalny. Nie tylko go obniża, ale przywraca przywileje emerytalne sędziom, prokuratorom, rolnikom". Nie myślcie jednak, że PiS przeciągnął na swoją stronę "wroga". Marczuk w ostatnim czasie dał się również poznać ze "słusznej" strony. "Śpiewają: w górę serca jeb... TVN" - nadawał uradowany z Marszu Niepodległości. "Sukces Marszu. Biedne TVN-y" - podsumował. "PiS przejmuje władzę i to jest norma. PO i jej sługusom/beneficjentom trudno się z tym pogodzić, więc piszczą. Tak to można streścić" - 3 grudnia pisał już jak rasowy polityk PiS.