Jak podał "Fakt" Anders, jako pełnomocnik premiera do spraw dialogu międzynarodowego, wylatała ponad 600 tys. złotych od stycznia 2016 r. Anders podróżowała przede wszystkim do Stanów Zjednoczonych, gdzie mieszka. "Ci, którzy mówią, że jadę do Stanów, żeby się zobaczyć z rodziną, to niech spojrzą na mapę Stanów Zjednoczonych" - odpierała zarzuty. Teraz, w rozmowie z TVN24, Anders wyjaśniła, dlaczego koszt jej przelotów jest tak duży. "Ja uważam, że wyglądam bardzo dobrze na swój wiek, ale mam swój wiek. Także ja nie będę leciała klasą turystyczną, economy class, tam i z powrotem, jak ja mam wracać do Senatu - stwierdziła.