Po wizycie w Nowym Jorku, córka premiera pochwaliła się w internecie swoimi najnowszymi zakupami. Na jej blogu modowym pojawił się między innymi taki oto wpis: "Markę *** znają wszyscy, ale ja do sklepu mieszczącego się niedaleko słynnego Tiffany'ego weszłam bez przekonania. Nie sądziłam, że dostrzegę znacząca różnicę między bielizną VS, a tą którą możemy kupić w Polsce. Po wizycie w przymierzalni zmieniłam zdanie :). Ze sklepu wyszłam z dwoma kompletami bielizny (w kolorze żółtym i beżowym)". Udokumentowany został on zdjęciem z majteczkami w roli głównej. No i się zaczęło... "Córka premiera Tuska chwali się majtkami z Nowego Jorku, a mój syn tam studiował i się tym nie chwali" - poskarżył się "Superstacji" europoseł PiS Ryszard Czarnecki. "Cóż dzieci jednych polityków robią zakupy bielizny w jednym z najważniejszych miast świata, a dzieci innych polityków tam studiują. Pytanie: co ważniejsze dla Polski" - dodał. "Czy BOR pomagał wybierać majtki?" - zakpił Patryk Jaki z Solidarnej Polski, odnosząc się do doniesień mediów, że dwa tygodnie temu córka Tuska otrzymała ochronę BOR-u. My apelujemy: Kasiu, schowaj majtasy, choć drogie i piękne wywołują zbyt wiele emocji... Śledź Dziki Kraj na Twitterze