"Fakt" przepytał polityków, czy zgłoszą się po 500 złotych na dziecko i na co je przeznaczą. Wśród polityków, którzy nie wezmą rządowych 500 złotych, znalazł się Tomasz Siemoniak. "Uważam, że mnie się te pieniądze nie należą i na takich zasadach jak proponuje PiS nie chciałbym ich dostać" - powiedział. Inne stanowisko zaprezentowała Joanna Schmidt z Nowoczesnej. Posłanka uważa, co prawda, że "takie rozwiązania są podobne do rozrzucania pieniędzy z helikoptera", ale zamierza zgłosić się po swoją dolę. Schmidt ma troje dzieci, będzie więc jej przysługiwało 1000 złotych miesięcznie. "Wezmę te pieniądze. Moje dzieci trenują tenisa, a to drogie zajęcia" - stwierdziła polityk. "Co za obrzydliwa hipokryzja"! - grzmi ze swoich łamów "Fakt".