Zadłużenie Wrocławia na koniec 2010 roku wyniosło 52%, wydatki inwestycyjne w roku 2010 oszacowano na 795 862 034,00 zł, a planowane na ten rok wydatki inwestycyjne sięgają 911 742 330,00 zł. Skąd te liczby? Magistrat tłumaczy, że głównym powodem są duże wrocławskie inwestycje, które mają swoje harmonogramy i nie można ich przełożyć np. po Euro 2012. Jak mówi Julia Wach z biura prasowego Urzędu Miasta, sam budżet samorządu nie udźwignąłby takiej skali prac, dlatego też kredyty zaciągane na inwestycje to rzecz normalna. - Sytuacja Wrocławia jest bezpieczna. Warto zauważyć, że zadłużenie Polski liczone jak dla samorządów wynosi ok. 306 %, a zadłużenie Wrocławia 52%, przy czym nasza zdolność kredytowa, oceniana każdorazowo przez banki, które finansują potrzeby pożyczkowe miasta i agencje ratingowe, jest dużo wyższa niż krajowa. Wrocław jest jednym z najbezpieczniejszych miast dla inwestorów, co podkreślają nie tylko oni sami, ale też wszelkie rankingi i zestawienia - wyjaśnia. Będzie lepiej? Jak Wrocław planuje poradzić sobie z takim zadłużeniem? Magistrat uspokaja, że od 2010 r. miasto dokonuje zamiany drogich kredytów na tańsze finansowanie, przez co koszty obsługi zadłużenia w latach następnych spadną. Nowe wskaźniki zadłużenia, które zaczną obowiązywać od 2014 r., mają być dla Wrocławia o wiele korzystniejsze niż obecnie obowiązujące sztywne limity, ponieważ będą opierały się na porównaniu kosztów obsługi zadłużenia do nadwyżki bieżącej i dochodów z mienia, które nasze miasto ma na wysokim poziomie. - Wrocław stale monitoruje poziom wydatków, dochodów, deficytu budżetowego i wynikający z tego poziom zadłużenia. Nie ma zatem niebezpieczeństwa przekroczenia wskaźników. Wszystkie te miasta, które realizują inwestycje Euro, zbliżają się do ustawowych limitów wskaźników zadłużenia ogółem - tłumaczy Julia Wach. - Inwestycje dużych, polskich miast, podobnie jak inwestycje prowadzone przez wielkie przedsiębiorstwa, nie mogą być realizowane bez zaciągania kredytów. Musimy tak wydawać pieniądze na inwestycje, aby poprawiały one jakość życia, ale również tak, by w przyszłości rosły nam dochody. Tak się dzieje we Wrocławiu i dlatego budżet w 2003 roku wyniósł ok. 1,6 mld zł, a obecnie jest to ponad 3,6 mld zł. Miasto rozwija się najszybciej w kraju. Eksperckim okiem Dziennikarze oto.wrocław.com poprosili o komentarz niezależnego eksperta, dr Bogusława Półtoraka. - Wskaźnik relacji długu do wartości dochodów na poziomie 52 proc. jest jednym z najwyższych w Polsce, ale niekoniecznie oznacza to, że Wrocław ma problemy finansowe. Szukając analogii z gospodarstwami domowymi, to tak, jakbyśmy pożyczali maksymalnie tyle, ile wynoszą nasze półroczne dochody - mówi. Według eksperta, poziom kosztów obsługi długu przez miasto należy do jednego z najniższych w kraju, stąd nie obciąża to nadmiernie kieszeni mieszkańców. Niskie koszty finansowania już niedługo mogą się jednak zmienić wraz ze wzrostem stóp procentowych. Jest to uboczny skutek nieprzyjęcia waluty Euro. Deficyt ważniejszy niż długi Czy Wrocławiowi grozi upadek? Bogusław Półtorak zwraca uwagę, że bankructwo miasta w warunkach polskich ciągle w sensie prawnym nie jest możliwe. Możliwa jest natomiast utrata płynności finansowej, ale jej przyczyną nie są zazwyczaj nadmierne kredyty inwestycyjne, lecz raczej niekontrolowane wydatki bieżące. - Poziom zadłużenia nie jest najistotniejszym czynnikiem pogorszenia kondycji finansowej. Dużo większe znaczenie ma bieżący deficyt budżetowy, czyli różnica w bieżących dochodach i wydatkach. U potencjalnych bankrutów sięgała ona nawet 20-50 proc., a poziom długu był wielokrotnie wyższy. Na tym tle niemal wszystkie polskie miasta, w tym Wrocław, prezentują się jak na razie wręcz doskonale. Ewentualnym zagrożeniem w przyszłości może być natomiast zbyt niska efektywność finansowa inwestycji. Bo inwestycje tak samo dla miasta, jak i inwestorów prywatnych, muszą się po prostu zwrócić - tłumaczy. Kto nie ryzykuje, nie żyje Lepiej oszczędzać i inwestować ostrożnie, czy zadłużać się i rozwijać się dynamicznie? Jeśli chodzi o osobistą strategię finansową, ludzie różnią się podejściem do ryzyka. Jednak w przypadku rozwoju dużych miast wydaje się, że ryzykować po prostu się opłaca. - W miastach będących centrami rozwoju regionalnego rozsądne zadłużanie się pozwala wykorzystywać skutecznie dźwignię finansową. Za pożyczone pieniądze można poprawiać nie tylko warunki prowadzenia biznesu, ale również poziom aktywności społecznej. Rozwój sfery usług, do którego wymagana jest bardzo dobra infrastruktura, daje szansę na to, że w efekcie inwestycje przyczynią się do wzrostu potencjału gospodarczego miasta i mieszkańców. Oczywiście ryzyko przeinwestowania i nietrafionych inwestycji jest wysokie, ale największym ryzykiem jest jego niepodejmowanie. Jeśli Wrocław chce utrzymać konkurencyjność na tle wiodących polskich miast, musi inwestować. Lata zaniedbań w tej materii zmuszają do podejmowania dodatkowego, ale nadal niezbyt nadmiernego ryzyka - podkreśla dr. Bogusław Półtorak. Autor: Marta Gołębiowska