Pracownicy szpitala w proteście przeciw planowanemu zwolnieniu dyrektora Aleksandra Niedzielskiego zorganizowali marsz. Spod szpitala przeszli najpierw pod ratusz miejski, gdzie poprosili burmistrza o pomoc. Następnie udali się pod starostwo. Żądali pozostawienia dyrektora na stanowisku oraz zapewnienia, że SP ZOZ w Kłodzku nie będzie restrukturyzowany. Wicestarosta zapewnił, iż będą prowadzone mediacje z dyrektorem. Nazajutrz jednak wręczono mu wypowiedzenie, w wyniku czego pracownicy zaczęli okupować budynek administracji szpitala. Zapowiedzieli, że nie wpuszczą do budynku nowej dyrektorki, którą została Teresa Krakowska z Katowic, i że będą tak trwać aż do skutku... Podczas gdy spora grupa pracowników szpitala czekała przed budynkiem kłodzkiego starostwa, co rusz wznosząc okrzyki w proteście przeciwko planom zarządu powiatu, kilku przedstawicieli kadry SP ZOZ prowadziło rozmowy za zamkniętymi drzwiami z Markiem Jagódką - wicestarostą odpowiedzialnym m.in. za służbę zdrowia. Nie wiadomo, co zostało ustalone. Czasem tylko słychać było, jak rozmówcy podnoszą w nerwach głos. Piotr Berkowski, ordynator kardiologii SP ZOZ, biorący udział w spotkaniu, stwierdził później, że utwierdził się tylko w przekonaniu, iż nie ma z kim prowadzić rozmów. Po bitej godzinie M. Jagódka oraz Marek Szpak - etatowy członek zarządu, wysłuchali i odpowiedzieli na postulaty reszty protestujących. "Motto starosty: przynosisz zyski - odchodzisz, są straty - zostajesz" Szpital wypracował zysk. Według pracowników jest bardzo dobrze kierowany przez A. Niedzielskiego i tylko dzięki niemu znajduje się w tak dobrej sytuacji. Dlatego nie rozumieją oni, dlaczego zarząd powiatu zarzuca dyrektorowi złe zarządzanie placówką. M. Jagódka nie zgadza się z taką opinią. Stwierdza, że szpital wyszedł na plus dzięki dofinansowaniom z samorządów, fundacji, itp., zaś biorąc pod uwagę same usługi medyczne, to odnotowuje się straty. Ponadto wicestarosta wskazuje na to, że A. Niedzielski nie wypełniał zadań stawianych mu przez zarząd powiatu, a pewne działania podejmował bez jego zgody. Ponadto nie zapewnił opieki zdrowotnej w Lądku Zdroju w nocy i święta, a także zignorował zalecenia Najwyższej Izby Kontroli. - Nie ma żadnego zagrożenia, jeżeli chodzi o przenoszenie jakiegokolwiek oddziału ze szkodą dla SP ZOZ w Kłodzku - stwierdził M. Jagódka, w odpowiedzi na kolejne zarzuty protestujących. - Prawdą jednak jest, że były prowadzone takie rozmowy ze Specjalistycznym Centrum Medycznym w Polanicy Zdroju, co do prawidłowego rozłożenia usług. Ale były one prowadzone jakieś półtora roku temu. Nowych ustaleń w tym temacie nie było, dlatego nie należy wcale wywoływać tego tematu. Natomiast aktualne są niektóre zmiany, na przykład ulokowanie jednego oddziału ginekologii i położnictwa w naszym, kłodzkim szpitalu. To jest jeszcze do negocjacji z SCM-em. Byłoby to na korzyść dla SP ZOZ. "Precz z łapami od naszego dyrektora i całej załogi SP ZOZ Kłodzko" - Pan starosta Baldy powiedział podczas spotkania z nami, że takie oddziały jak noworodki, ginekologia, położnictwo, chirurgia i oddziały zabiegowe zostaną wyprowadzone do Polanicy - mówi jedna z pracownic kłodzkiej placówki. - SCM w Polanicy jest jednostką podlegającą ministrowi. Dlaczego się pan tak troszczy o nie swój szpital? Tam jest chirurgia plastyczna - kura znosząca złote jajka, niech się wezmą tylko do roboty. Nie skłócajcie nas z nimi. Proszę nas nie zmuszać, abyśmy siłowo z wami rozmawiali. - Ja nie wiem, czy starosta tak powiedział. Nie uczestniczyłem w tej rozmowie - odpowiada M. Jagódka. - Natomiast, jeżeli tak rzeczywiście było, chciałem podkreślić, że ani starosta, wicestarosta, ani zarząd nie decydują o zmianie strukturalnej. Jest to wyłączna kompetencja Rady Powiatu Kłodzkiego. Jeżeli starosta tak powiedział, to zrobił to z przekroczeniem kompetencji. - My wiemy doskonale, że czyni to rada. Ale na czyje polecenie? - ripostuje Irena Witkowska. - Na wniosek zarządu.