W tej chwili wśród wyborców zbiera podpisy poparcia tej inicjatywy. - Potrzeba jakieś 165 podpisów - 10 proc. wyborców. W tej chwili mam zebranych około stu, a zbieram dopiero tydzień - mówi Maciej Hawrylak, mieszkaniec Zimnych Wód, pomysłodawca i pełnomocnik referendum w gminie Lewin Kłodzki. A pytanie brzmi: Czy jesteś za odwołaniem wójta gminy Lewin Kłodzki przed upływem kadencji? Dlaczego podjął taką inicjatywę? - W ciągu tych 10 lat nic się w naszej gminie nie zmieniło. Jest jeszcze gorzej niż było, wielkie zaniedbanie. Sam wygląd gminy pokazuje, że nic się nie dzieje. RIO zarzuca ostatnio 86 niedociągnięć w gospodarce finansowej, bardzo rażących - argumentuje. - Widzi Pani, jaka jest droga po stronie czeskiej, a u nas?! Nawet drogowskazu nie ma, jak dojechać do granicy. M. Hawrylak krytykuje sesje Rady Gminy. - Kupują koparkę za 200 tys. zł, która stoi nie wiadomo po co, i na sesji trwa dyskusja, gdzie ją schować, bo do jakiejś szopy nie wchodzi. Zajmują się tym, czy na rynku będą trawę plewić, czy polewać chemikaliami. Jest to dyskusja na 20 minut, a wzięcie milionowego kredytu radnym zajmuje tyle, co podniesienie ręki przy głosowaniu. Pełnomocnik referendum w lewińskiej gminie idzie dalej. Chce nie tylko doprowadzić do odwołania obecnego wójta przed upływem kadencji, ale również do wyboru nowego, ba - ma nawet kandydata na jego miejsce. W tej roli widzi... siebie. - Mogę dużo zmienić - twierdzi M. Hawrylak. - Doszedłem do wniosku, że powinienem tę gminę wylansować i mam na to bardzo dobry projekt, mam poparcie Violetty Villas... Obecny wójt nic nie robi, nie wykonał nawet 10 proc. inwestycji, które obiecywał. W tym momencie tłumaczy, że nie ma unijnych dotacji. One są, tylko trzeba ich szukać. Przyznaje, że w jednostce samorządowej nigdy nie pracował, ale dużo pracował z młodzieżą, z efektami, i wie, że jako wójt by sobie poradził. Pod koniec czerwca br. Maciej Hawrylak zaproponował Radzie Gminy, żeby odwołała wójta z pełnionej funkcji. Dzięki temu obejdzie się bez dodatkowych kosztów, jakie pociąga za sobą referendum. Realizacją tego pomysłu nikt się nie zajął, bo nie mógł. Rada gminy nie ma dziś uprawnień, ani do powoływania wójta, ani jego odwoływania. Zagadnięci przechodnie, mieszkańcy wsi w lewińskiej gminie, są zaskoczeni i sceptyczni. Innych w ogóle to nie interesuje. Wątpią w sens referendum. - Przecież z pustego to i Salomon nie naleje - mówi mieszkanka Darnkowa. - Podobno zbierają podpisy - mówi jedna z radnych. - Raczej wszyscy są na nie, może poza "tą grupką". Teraz poskładane są wnioski, ogłoszone przetargi na drogi... Znowu wszystko weźmie w łeb albo odłoży się w czasie i znów będzie opinia, że wójt nic nie robi. - Jakie ja mogę zająć stanowisko, jak ja mam przeszło 70 lat?! - mówi mieszkanka Lewina. - Dla mnie, osobiście, niech będzie ten, który jest. - Nam to już i nie zaszkodzi, i nie pomoże. Tego znamy, jest to człowiek dobry. Ludziom nikt nie dogodził i nie dogodził - dodaje jej koleżanka. - A co tu można w tej gminie zrobić? Co było do sprzedania, to zostało sprzedane, został tylko wiadukt. Myślę, że wymiana nie jest potrzebna. To nic nie da, a tylko koszty dodatkowe. Pół wiaduktu będą musieli sprzedać, żeby referendum zrobić - mówi z lekką ironią Czesław Krawczyk z Darnkowa. W gminie Lewin Kłodzki referendum przerabiano w 2004 r., najpierw w sprawie odwołania Rady Gminy, potem odwołania wójta. Oba "padły" z powodu braku wymaganej frekwencji; w pierwszym udział wzięło 23 proc. uprawnionych do głosowania, w drugim jeszcze mniej - 9,6 proc. A jak będzie tym razem? Referendum planowane jest na październik br. mm