- Mam garba i jeżdżę z nim na różne zloty - opowiadał Piotrek z Wrocławia. - To najlepsza maszyna pod słońcem. - A ja szukam części do garbusa w ziemi - chwalił się Siwy z Pomorza. - Naprawdę. Chodzę z wykrywaczem metali po poligonach i czasami wyciągnę jakieś fajne rzeczy. Bo, chłopie, prawdziwy garbusista swoją machinę buduje sam. Od podstaw - tłumaczył reporterowi RMF FM. Do wieczora właściciele garbatych maszyn będą jeszcze rzucać do celu wałem korbowym i podnosić sztangę zrobioną z osi garbusa. Będzie też dokonywany pomiar głośności silnika i klaksonu. Podobno im głośniej, tym większy "czad". Potem garbaci pojadą na piwo. Piją oczywiście tylko pasażerowie. Robert Włodarek