- Zrobiliśmy wszystko sami - mówi kobieta. - Jedyne co dostaliśmy to gumoleum. Nie wymieniliśmy jedynie okien, ponieważ nie było nas na to stać. W mieszkaniu znajdują się stare, drewniane okna. Kiedy w ostatnich tygodniach temperatura spadała nawet do 20 stopni poniżej zera, okna w kuchni były zupełnie zamarznięte. Pani Urszula kupiła dodatkowy piecyk, którym dogrzewa pomieszczenie. W okolicach południa szyby zaczynają odmarzać i dopiero wtedy można wyjrzeć na podwórko. - Kiedy w ciągu dnia szron zaczyna się topić, na parapecie zbiera się woda. W całym mieszkaniu jest zimno - dodaje kobieta pokazując termometr pokojowy. Wskazuje on 16 stopni. Jak zapewnia pani Urszula, to i tak dość wysoka temperatura. Kobieta ma endoprotezę, przeszła już pięć operacji. Niedługo okaże się, czy będzie musiała poddać się kolejnej. Leki, rehabilitacja - wszystko sporo kosztuje. Pani Urszula powinna jak najwięcej chodzić. To kolejny problem. - Na klatce schodowej przy schodach nie ma barierek, w związku z czym ciężko mi o kulach wychodzić z domu - mówi. - Dwa razy spadłam już z tych stromych stopni. Kobieta w pewnym stopniu uzależniona jest od sąsiadów i obcych ludzi, których bardzo często prosi o pomoc. - Nie jestem w stanie sama przynieść węgiel czy narąbać drewna, żeby móc palić w piecu - wyjaśnia. O to, kiedy sytuacja pani Urszuli może ulec poprawie, zapytano Edwarda Krzyżanowskiego z bolesławieckiego Miejskiego Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej. - Jeśli jest taka sytuacja to znaczy, że okno trzeba uszczelnić - stwierdza Edward Krzyżanowski. - Natomiast, jeżeli właściciel twierdzi, że nadają się one do wymiany, to w mieszkaniu pojawia się specjalna komisja, która stwierdza, czy tak jest rzeczywiście. Jeśli to się potwierdzi, należy czekać na wymianę, ponieważ jest lista oczekujących. Przed zamontowaniem czy też remontem barierki, najpierw na miejscu musi zjawić się pracownik działu eksploatacji. Jeśli potwierdzi on, że nie ma poręczy, czy są ona zniszczone, przekazuje sprawę do działu produkcji. Dopiero wtedy można naprawić starą lub zamontować nową poręcz. To oczywiście także wymaga czasu. - Czy musi dojść do tragedii, żeby ktoś zamontował nam poręcz? - pyta retorycznie pani Urszula. Karolina Wieczorek